W planach mamy nocleg w Symferopolu,bo bilety na pociąg dopiero na poniedziałek wieczór.Zjadamy jakieś ciastko obrzydliwie słodkie i pijemy tragiczną kawę. Idę się przejść po dworcu,zerkam na rozkład jazdy i widzę że o 15jest pociąg Symferopol-Lwów.Zostaję oświecona!Może uda nam się bilety zamienić?Dotarłybyśmy w dzień do Lwowa a nie na noc.Lecę po Aśkę,łapiemy bagaże i w zawrotnym tempie(bo już 14była)lecimy do kas.odsyłają nas gdzie indziej. Następna kasa_Pani wymienia bilety.ze trzy razy powtarzamy ze na 15-tą.dostajemy nowe,uiszczamy opłatę za zmianę, i oczom nie wierzymy.bilet owszem na dziś ale na 20.30.czyli tak jak miałyśmy. idziemy do jeszcze innej kasy-tu dowiadujemy się że biletów już nie ma.trudno,zawsze to dzień do przodu,w Symferopolu i tak nie miałybyśmy co robić.czekamy do wieczora i wsiadamy do pociągu.Podróż z parą turecką,w miarę mili,ale męczący towarzysze,głośni,z badziewną muzyką na cały regulator. ja z moją chorobą lokomocyjną i z wyjątkowo trzęsącym się pociągiem znosiłam ich kiepsko.26godzin w pociągu jakoś mija