Zdobywczynie wulkanu Karadah!!!
skoroswit z ciezkim sercem wstalysmy,spakowalysmy namiot i ruszylysmy na Koktebel i Biostancje,zeby zdobyc wulkan Karadah!:)okazuje sie ze musimy czekac do 15 na zorganizowanie grupy,pojedynczych osob nie wpuszczaja.jakos dziwnie i skomplikowanie sie to zalatwia ale udaje nam sie wkrecic.trafiamy na przewodnika,pozal sie boze,Iwana Fiodorowicza,ktory nas bardzo irytujei chyba z wzajemnoscia.wyprawa trwa 4godziny,mamy grupe rosjan,zadziwiaja nas na kazdym kroku.swoim podejsciem a przede wszystkim obuwiem(japonki i klapki to ich zdaniem idealne obuwie w gory).widkoi wynagradzaja ich zachowanie.na koniec niespodzianka...Iwan F. rozkazuje sie polozyc i przeprowadza seans..ma on polegac na czerpaniu energii z ziemi,przy czym wykonuje sie dziwne ruchy(np "rowerek"z zamknietymi oczami).my nawet zdjecie robimy co z moim aparatem nie moze pozostac niezauwazone,odglosy wydaje na kilometr.smiejemy sie jak glupie i tylko czekam az nas ochrzania.no zabawnie bylo zabawnie.schodzimy juz same bo przewodnik ma zaplanowana dla siebie inna trase,sciemnia sie jak dochodzimy do miasta,jakos udaje nam sie trafic.wracamy po dlugiej drodze na nasza plaze i znow rozbijamy namiot.wczesniej kapiel prawie o polnocy:)