dojechalysmy.po 2godz udalo nam sie kupic bilety powrotne na 3wrzesnia.ani miejsca ani godzina wyjazdu nam nioe odpowiada ale nie bardzo moglysmy wytlumaczyc:)znow problemy z nazwiskami,moje jakos prtzechodzi ale Aska ma przejebane:)mamy pokoj na dzis,jutro ruszamy prawdopodobnie na Bakczysaraj.
Miasto duze.wrazenia nie robi na mnie zadnego.mnostwo turystow bo to miasto tzw przelotowe,stad odchodza wszelkie polaczenia,halas,ruch uliczny pod tytulem:jak kto chce i gdzie chce.dojezdzamy o 15.zmeczone,po 26godz jazdy pociagiem.przed nami dwa wyzwania-kupic bilet powrotny do Lwowa i znalesc nocleg. w poszukiwaniu biletow pielgrzymujemy od kasy do kasy.jest ich duzo w roznych miejscach.nawet pani sprzataczki pytam gdzie kupic. wysylaja nas do centre-serwis,biura posredniczacego.tam znow wkolejce. w koncu po ponad 2godz kupujemy bilety.Sa niestety na wieczor co znaczy ze we Lwowie bedziemy o 22:00 i do tego miejsca na gorze,czyli czeka nas jazda z bagazami na lozku.(przy okazji:zadziwiajace jak wiekszosc ludzi probuje ominac kolejki.stoja najczesciej grupami,nie gesiego,wpychaja sie jak kto moze.albo np:niewinnie mowia ze oni tylko o cos spytaja po czym bezczelnie zalatwiaja swoje sprawy.czlowiek nauczy sie tu rozpychac lokciami)
Nie mamy sily.glodne,brudne,zmeczone,zbliza sie wieczor a my bez noclegu.dwa razy obchodzimy dworzec zeby spotkac ludzi oferujacych pokoje,wokol sami naganiacze-w koncu trafaimy na 3osoby.wszedzie "lux",daja tv i mysla ze moga krzyknac nie wiadomo jaka cene. dogadujemy sie z jedna pania,nie natretna,nawet udaje mi sie troche wytargowac i za 90hr mamy pokoj.nie tanio ale przy samym dworcu.zostawiamy bagaze,idziemy na dwie godz na miasto,internet,maly spacer,jakas bulka na kolacje.wracamy bo sie sciemnia,kapiel i do lozka.glowa boli mnie masakrycznei ale jakos usypiam